Hejka!
Co tam?
Jestem w bibliotece i mam zimne od mrozy\u ręce i czerwone.
Rok 2010 to początek lat mojego gimnazjum.
I początek kolejnego piekła.
Trafiłam do klasy z debilami oraz z księżniczkami.
Nie było wesoło...
Pewna dziewczyna mnie prześladowała...
Ale teraz w życiu źle przechodzi więc karma wraca.
I pojawił się wtedy mój przystojniak.
Michał miał na imię.
Wysoki lokowaty blondyn o niebieskich oczach.
Anioł po prostu.
Dla mnie teraz jest on cholernie brzydki.
Bardzo brzydki ten koleś.
Ohyda.....
Wtedy też próbowałam się zaprzyjaźnić z pewną Klaudią K.
Jaką ja byłam kretynką i idiotką.
Też tak macie, że teraz się wstydzicie pewnych przyjaźni ?
Bo ja bardzo.
Przyjaźniłam się też z Karoliną K, Kingą G oraz z Adrianną M.
Nawet teraz spoko są te dziewczyny.
Jedną spotkałam po pięciu latach. Nic się nie zmieniła.
Był to dla mnie trudny okres i najlepszy.
Byłam na pierwszej imprezie gimnazjalnej.
Za 3 zł.
Co było zawsze na pierwszym piętrze, a druga strona była zabarykowana stołami.
Zawsze imprezy trzech nauczycieli pilnowało.
Imprezy były tylko trzy razy w roku.
Jak ja byłam w trzeciej klasie gimnazjum to imprezy były już zakazane.
Pamiętam, że także jakoś w cyniczny sposób w klasie zakumplowałam się z kolegą Mariuszem J.
Zawsze się z nim żarłam na Historii i Religii.
Rzucanie papierem toaletowym na piętrach oraz na korytarzach i mandarynki na ścianach w trakcie świąt to było normalne.
Najgorsze były łączone wf z innymi klasami.
I matematyka w której uciekałam po facet od matmy był bardzo straszny.
Naprawdę straszny.
Nawet nie wiecie ile razy się spociłam na tych zajęciach.
Nienawidzę matmy... Mam do niej uraz.
Facet był przerażający.
I co miesiąc z nim było spotkanie z rodzicami na jego temat.
Ale dzięki nam i innych klasom przeszedł w trzeciej klasie na urlop i my mieliśmy spokój.
Tak go psychicznie wykańczaliśmy.
Wychowawczynię Alicję C miałam najcudowniejszą...
Uczyła mnie historii, WDŻ,WOS
Była moją najlepszą WYCHOWAWCZYNIĄ...
W moim życiu...
1 KLASA mi bardzo wolno leciała.
Niesamowicie wolno...
Ale zdałam ją wzorowo.
Mając 4,50 średnią.
Moje konkursy taneczne były nadal na pierwszym miejscu więc z automatu miałam 6 z wf.
Kochałam chodzić na język polski, informatykę co prowadził zboczony pan Mucha i wiele innych.
Miałam też plastykę co było nieraz wesoło....
Ale z klasy okropnie mi dokuczały...Przychodziłam do domu z płaczem
Zniszczoną bluzka bądź pociętym plecakiem.
Były dymy szkole jak starsza siostra się dowiedziała.
Na jakiś czas miałam spokój.
Akurat byłam samotna i nikt tak naprawdę nie miał mnie chronić w tej przeklętej szkole.
Pierwsza klasa ogólnie była nerwowa bo nowa szkoła i ludzie. Nowe miejsce i znów się zaprzyjaźnić.
Ogólnie ciężko wam powiem.
A jak wy się poradziliście?
Pozdrawiam was!
Ciao!